Indie – Chettinadu
1 Luty 2023
Podróże kształcą. Naprawdę.
Jesteśmy w południowym rejonie Indii o nazwie Tamil Nadu. Większość ludzi z tego regionu mówi tylko i wyłącznie w lokalnym języku Tamil. Częściej można tu spotkać kogoś kto mówi po angielsku niż w oficjalnym języku Indii, czyli Hindi.
Co ciekawe w szkole takie przedmioty jak matematyka czy biologia uczone są w języku Tamil a nie narodowym języku Hindi – takie są właśnie Indie – niby zjednoczone ale historycznie to przecież zlepek różnych kultur.
Nie zapominajmy ze ten kraj jest prawie tak duży jak Unia Euroejska i dopiero zjednoczony po opuszczeniu Indii przez Brytyjczyków w 1947 roku.
Wracając to Tamil Nadu.
Ta cywilizacja i jej ludność przetrwała ponad dwa tysiące lat i do dziś jest bardzo żywa w języku mówionym, tańcu, poezji i w lokalnych formach hinduizmu.
Będąc w Indiach kilka lat temu zwiedziliśmy już cześć regionu Tamil Nadu i bardzo nam się tu spodobało – zwłaszcza pogoda, czyli ciepło i słonecznie.
Ponieważ lubimy mniej „turystyczne” miejsca, oraz oczywiście zawsze coś nowego, nasza uwagę przykuł obszar o nazwie Chettinadu.
Mały problem, w przewodniku napisano że główną atrakcją jest spędzenie nocy w bogatej rezydencji, co kłóci się z naszym niskobudżetowym stylem podróżowania.
Bogate rezydencje to oznacza zapewne drogie noclegi i posiłki. Ale, z drugiej strony, do tej pory zawsze udawało nam się znależć jakąś niskobudżetową noclegownię i mimo wszystko pozwiedzać jak najwięcej się da.
Zobaczmy czy i tym razem tez tak będzie.
Co to jest Chettinadu?
Właściwe ta nazwa potocznie odnosi się do dość rozległego rejonu, w którego skład wchodzi około 75 wiosek i miasteczek.
Jak uważają lokalni „stolicą” Chettinadu jest Kanadukathan.
To tutaj jest największe skupisko wspaniałych domów, właściwie mini-pałaców praktycznie na każdej ulicy. Mnie zachwyciły domy w stylu art deco, nie spodziewałam się zobaczyć tego stylu w hinduskiej wiosce. Chodząc po uliczkach Kanadukathan czujemy się jak w skansenie.
Niestety większośc tych bogatych rezydencji czasy świetności ma już za sobą, niektóre dwory zostały przerobione na hotele a tylko garstka jest zamieszkała.
Co ciekawe, niektóre z nich można zwiedzać, płacąc jedynie 50 Rupii od osoby. W jednym z tych domów S.A.S.RM bardzo miły pan właściciel przywitał nas z uśmiechem i był bardzo chętny do opowiadania o swojej rodzinie i pięknym domu.
Nie szczędzono wydatków budując ten pałac; drewno tekowe sprowadzane było z Birmy, marmur z Włoch, drewno różane lokalnie z Indii, stal z Angli, piękne, kolorowe kafelki lokalnej produkcji jak również sprowadzane z Japonii, Niemiec, Francji i Anglii oraz żyrandole z Belgii, Francji i Włoch. Wszystkie drewniane ozdoby drzwi, poręczy itd ręcznie rzeźbione.
Aha ,warto wspomnieć że ściany były tynkowane łupkami z jajek.
Ponieważ Chettinarzy chcieli mieć wszystko co najlepsze, sprowadzali tu najlepszych specjalistów z różnych regionów Indii do prac takich jak rzeźbienie w drewnie, tworzenie fresków i tynkowanie jajami.
Kavita, szefowa w naszym hotelu, która również organizuje piesze wycieczki po Chettinadu za małą opłatą, opowiada nam wiele historii które są przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie – na przykład dlaczego to właśnie tutaj są te wspaniale, ale niszczejące dwory?
Dawno, dawno temu Chettinarzy ,czyli kupcy/ biznesmeni tego regionu, osiedlili się w Pumpuhar, portowym mieście na wschodnim wybrzeżu Indii. Niestety miasto zostało totalni zalane podczas tsunami.
Według starożytnych tekstów w języku tamilskim Pumpuhar był „kodalkol” czyli „połknięty przez morze”. Kupcy, który przeżyli postanowili przenieść się w głąb lądu.
Działo się to wszystko prawdopodobnie około XIII wieku.
Obszar Chettinadu był dla nich bardzo atrakcyjny ponieważ był daleko pd wschodniego i zachodniego wybrzeża, Chettinarzy czuli się tu bezpiecznie w razie kolejnego kataklizmu.
Dobrze to sobie wymyślili, ponieważ tragiczne w skutkach tsunami w 2004 po raz kolejny zniszczyło bardzo duża cześć wschodniego wybrzeża Indii (i nie tylko Indii)
Wracając do Chettinarow – bogacili się oni na handlu w różnych częściach świata oraz szeroko pojętej bankowości. Wiedli wspaniale życie w obszarze Chettinadu i nie szczędzili pieniędzy na wystawny tryb życia.
W jednym pałacyku mieszkało zazwyczaj kilka rodzin oraz służba. W okolicy jest wiele swiątyń, fabryka pięknych kafelek, centrum tkactwa w którym powstają ręcznie robione, przepięknie kolorowe sari.
Rodzi się następne pytanie: dlaczego to wszystko popadło w ruinę?
Po II Wojnie światowej było załamanie rynków na całym świecie i biznesy Chettiarów upadły.
Wiele rodzin opuściło Chettinadu i wyjechało za granice, a nieużywane rezydencje podupadły, zostały zburzone lub sprzedane.
Świadomość o ich wartości zaczęła odradzać się na przełomie XX i XXI wieku, kiedy Chettinadu znalazło się na wstępnej liście światowego dziedzictwa UNESCO w 2014 roku.
Kilka rezydencji zostało przekształconych na wspaniałe zabytkowe hotele, które należą do najlepszych w Tamil Nadu.
Wiele z tych domów należy do kilku rodzin, które nie chcą ich sprzedawać myśląc, że po sprzedaży będą one zrównane z ziemią lub ograbione z najcenniejszych tworzyw.
Z drugiej strony te rodziny nie maja na tyle pieniędzy aby remontować podupadłe pałacyki.
Gdzie spać w Chettinadu?
W samej „stolicy” Chettinadu – Kanadukathan – jest kilka opcji hoteli, ten w którym myśmy spali, Chettinadu Court, najtańszy w okolicy, kosztował £45 GBP za noc od pokoju dla 2 osób.
Jak na Indie to nie jest to tanio i dla nas była to stanowczo odskocznia od tanich hotelików w których gościliśmy do tej pory, ale było warto.
W cenie jest wliczone śniadanie które było serwowane w spokrewnionym hotelu Chettinadu Mansion. Do tego jest dostęp do małego basenu oraz rowery do wynajęcia.
Za około £20 GBP więcej można się zadomowić w Chettinadu Mansion – Ta kolorowa, dobrze zarządzana i pełna charakteru, stuletnia rezydencja nadal jest własnością (i domem mieszkalnym) pierwotnej rodziny.
Spośród 126 pokoi 12 jest dostępnych dla gości – wszystkie są spore, z dziwaczną kolorystyką i prywatnymi balkonami wychodzącymi na inne rezydencje.
W miasteczku obok, o nazwie Karaikkudi jest również dość duży wybór tańszych miejsc noclegowych i można dojechać do „stolicy” Chettinadu – Kanadukathan – w 20/30 min. Autobusy jeżdżą co 10/15 minut i kosztują 20 Rupii.
W Karaikkudi jest również wiele restauracji, tak wiec jest z czego wybierać.
Polecam bardzo szczerze usługi Kavity – za niewielkie pieniądze oprowadzi was po Chettinadu oraz opowie historie przekazywane ustnie z pokolenia na pokolenie. Można się z nią skontaktować na WhatsApp +91 89401 30757
Jedno użyteczne słowo w języku Tamil to „Nandri” czyli dziękuje 😉